- Dostatecznie? - powtórzył speszony, że przyłapała go na
gorącym uczynku. Co takiego miała na myśli? Spojrzała na niego swymi przenikliwymi szarozielonymi oczyma. - No dobrze. - W jej głosie słychać było rozbawienie. - Jak mnie pan ocenia w skali od jednego do dziesięciu? - Dziesięć - odparł bez zastanowienia. Zresztą dlaczego miałby kłamać? Natura obdarzyła ją najpiękniejszymi nogami aa świecie... - Hmm... - zamyśliła się. - Ja sama uważam, że zasłużyłam na dziewięć. Zbyt ostrożnie wyminęłam tego rowerzystę przy Miller's End, ale naprawdę wolę uważać na rowery. Scott poczuł się całkowicie zagubiony. O co jej chodziło? Po chwili zrozumiał i zrobiło mu się wstyd. Willow mówiła miski dla kota o prowadzeniu samochodu, gdy tymczasem on nie mógł oderwać wzroku od jej zgrabnej sylwetki. - Myślę, że zobaczyłem wystarczająco dużo - zgodził się. - Możemy wracać, ale ja prowadzę. Zamiast wysiąść i obejść samochód, Willow przesiadła się z gracją na miejsce pasażera. Nim zdążył zamknąć za sobą drzwi, zobaczył spory kawałek jej wyciągniętych, smukłych Kiedy wynaleziono buty szpilki? nóg. Krew zaczęła krążyć w nim ze zdwojoną prędkością. Ta kobieta była niesamowita, jedyna w swoim rodzaju! R S - Już wróciliście? Cześć, Scott! Willow usłyszała dobiegający ze schodów wysoki, melodyjny głos. Uniosła głowę i ujrzała zbiegającą w dół wysoką kobietę. Z wrażenia wstrzymała oddech. Szwagierka Scotta była prawdziwą pięknością! Zielone szorty i biała koszulka do gry w golfa podkreślały smukłość jej sylwetki. Kaskada loków czarnych jak filiżanka najlepszej kawy okalała jej delikatną twarz. Jej oczy były jeszcze ciemniejsze niż włosy, a usta czerwieńsze niż krew. Przepełniała ją energia. - Zagadałyśmy się z Lizzie - oznajmiła radośnie. - Tak się cieszę, że zdecydowałeś się. wrócić do Summerhill, Scott. Cudownie będzie spotykać się z moimi siostrzenicami i z siostrzeńcem! Zauważyła Willow i przyjrzała się jej uważnie. Czekała, aż Scott je sobie przedstawi. Willow poczuła na plecach jego silną męską dłoń. - Camryn - zwrócił się do szwagierki - to niania moich dzieci, Willow Tyler. Pani Tyler, to moja szwagierka, panna Moffat... - Nie bądź taki uroczysty, Scott - skarciła go Camryn, wyciągając aplikacja do podcastów w stronę Willow starannie wypielęgnowaną dłoń. - Czuję się strasznie staro, gdy ludzie zwracają się do mnie per panno Moffat. Mów mi, proszę, Camryn. Ja też najchętniej zwracałabym się do ciebie po imieniu, jeżeli nie masz nic przeciwko. Choć piękne kobiety często onieśmielały Willow, która była w pełni świadoma, że nie może z nimi konkurować urodą, szwagierka Scotta była tak miła, że Willow od razu poczuła do niej sympatię. R S - Z największą przyjemnością - zgodziła się. - O ile doktor