Nie wierzyła własnym uszom!
- Oglądam się co rano w lustrze przy goleniu, panno Tyler. Wiem, że wyglądem przypominam bohaterów romansów. Natura obdarzyła mnie wzrostem i urodą, a jest to kombinacja, której kobiety nie potrafią się oprzeć. Jestem też wdowcem z dziećmi, co szczególnie silnie działa na kobiecy instynkt macierzyński. Co więcej, jestem lekarzem. Kobiety zawsze zakochują się w lekarzach... - Doktorze Galbraith! -Willow wyprostowała się dumnie. Była wściekła! - Jest pan zwykłym skunksem! Pozbawionym R S taktu nosorożcem! Na dodatek zadufanym w sobie niczym paw! - Uniosła dumnie głowę, nie kryjąc oburzenia, ale Scott widział tylko, jak jej jedwabiste włosy cudownie lśnią w popołudniowym słońcu. - Proszę mnie posłuchać, doktorze, zostanę PIT za 2021 r. Jak i do kiedy trzeba się rozliczyć? tutaj! Nie opuszczę pańskich dzieci! Jeżeli postanowi pan mnie zwolnić, założę przeciwko panu sprawę i nie poddam się aż do orzeczenia Sądu Najwyższego! - Jej twarz wyrażała pogardę. - I proszę się nie martwić. Po tej rozmowie już mi nie grozi, bym kiedykolwiek miała się w panu zakochać! Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do wejścia, nie spoglądając ani razu do tyłu. Scott patrzył za nią rozdarty między Prawo podziwem dla jej odwagi a żalem, że był zmuszony ją okłamać. Nie był zadufanym w sobie prostakiem, ale musiał takiego udawać. Zamierzał poślubić Camryn. To był jego genialny plan i nie pozwoli, by cokolwiek stanęło temu na przeszkodzie. A już na pewno nie coś tak nieodpowiedniego jak kiełkujące uczucie do niani własnych dzieci! Choć stosunek Willow do trójki podopiecznych nie uległ zmianie, to od tej pory starała się spędzać jak najmniej czasu z ich ojcem. Zawsze była uprzejma i chętna do współpracy, ale jednocześnie dokładała wszelkich starań, by zachować między nimi odpowiedni dystans. Nie patrzyła mu w oczy, mówiła głosem nie wyrażającym emocji. Scott udawał, że tego nie widzi. Jego stosunek do niej również uległ zmianie. Uśmiechał się bezosobowo, krótko ucinał wszelkie rozmowy. Atmosfera między nimi była napięta do granic możliwości R S i gdy nadszedł piątek, dzień przyjęcia u Moffatów, Willow rozbolała z tego wszystkiego głowa. Nienawidziła nieporozumień i choć nie sprzeczała się otwarcie ze swoim pracodawcą, różne drobne złośliwości dużo bardziej wyprowadzały ją z równowagi Słuchaj disco polo online. niż porządna awantura. Na myśl o przyjęciu robiło jej się niedobrze. Będzie zmuszona udawać szczęśliwą dla dobra państwa Moffatów; przebywać w jednym pokoju ze Scottem i uśmiechać się do nieznajomych. Nie miała na to najmniejszej ochoty! Dzieci natomiast nie mogły się doczekać przyjęcia. Piszczały radośnie, kiedy pomagała im się ubrać. Gdy cała trojka była już gotowa, ustawiła je w rzędzie w pokoju Lizzie, niczym żołnierzy. - Czas na inspekcję! - zarządziła. - Muszę przyznać -