się na małżeństwo.
- Owszem, nieograniczoną arogancję. Ale nie rozmawiajmy już o tym, proszę. Moi rodzice pobrali się z miłości i ja też tak zrobię albo wcale nie wyjdę za mąż. - A teraz postanowiłaś zostać starą panną. - Vixen, on na pewno nie chce brać sobie na głowę moich kłopotów. Jak długo, twoim zdaniem, będzie znosił docinki Virgila i gratulacje z okazji małżeństwa z córką biednego artysty? A kiedy zmieni swój stosunek do mnie, znajdę się w jeszcze gorszej sytuacji, niż jestem teraz. Przyjaciółka obserwowała ją przez chwilę. - Więc co zrobisz? Alexandra zamknęła oczy. Gdyby nie złożył propozycji, jakby wpadł na dobry pomysł wybrnięcia z trudnej sytuacji. Gdyby powiedział, że mu na niej zależy i pragnie pomóc jej w kłopotach, a nie, że je rozwiąże w zamian za jej zgodę. Gdyby się nie przyznał, że nie wierzy w miłość ani w świętość małżeństwa... - Muszę odejść, to oczywiste - odparła niepewnym głosem. - Sporo zaoszczędziłam. Znika karta pojazdu i naklejka na szybę Wyjadę do Yorkshire albo jeszcze dalej od głupich londyńskich plotek. - Zażądał, żebyś odeszła? Przystanęła w pół kroku. - Nie, ale jak mogłabym zostać... - Słuchaj, Lex. Powiedział rzecz, która ci się nie spodobała, więc go zbeształaś. To on powinien czuć się winny i przeprosić. Nie zwolni cię, jeśli jest dżentelmenem. Przynajmniej do czasu, aż pomożesz mu wydać kuzynkę za mąż i znajdziesz sobie inną posadę. urlop macierzyński 2022 - Ale on nie jest dżentelmenem. - Opadła na krzesło. Widać niczego go nie nauczyła, skoro się łudził, że ona zechce wyjść za człowieka tak cynicznego, sarkastycznego... ciepłego, zabawnego i inteligentnego jak on. O, nie. Nie będzie polegać na nikim oprócz siebie. Nikomu nie zaufa. Vixen patrzyła na nią badawczo. - Lubisz go, prawda? - spytała w końcu. Alexandra zerwała się z krzesła. - Nie ma znaczenia, czy go lubię, skoro on nic do mnie nie czuje. - Potrząsnęła głową. - Nie, Muszę odejść. Najszybciej, jak to możliwe. - Dobrze. - Przyjaciółka wstała z westchnieniem i podeszła do biurka. Wzięła do ręki list i po chwili wahania podała go Alexandrze. - Przyszedł wczoraj. Na razie nie chciałam ci nic mówić, ale skoro twardo postanowiłaś uciec... - Nie uciekam, tylko zmieniam miejsce pobytu dla dobra wszystkich zainteresowanych. - Otworzyła list. Przeczytała pierwsze linijki i poczuła, że musi usiąść. - Nie zamierzałaś mi powiedzieć, że panna Grenville umarła? - Łzy napłynęły jej do oczu. - Oczywiście, że zamierzałam cię poinformować przy pierwszej stosownej okazji. Emma wiedziała, jak bardzo ją szanowałaś, ale nie znała twojego adresu. - Patricia była dla mnie jak druga matka. Dla Emmy również. - Otarła łzy. - Co u niej? - Opłakuje ciotkę, ale jednocześnie ciężko pracuje. Panna Grenville zapisała jej szkołę. - Świetnie. Emma będzie doskonałą dyrektorką. A Akademia zachowa renomę. - Pyta, czy interesowałaby cię posada nauczycielki. Alexandra upuściła list na kolana. - Tego nie zamierzałaś mi przekazać. Kto wymyślił szpilki? - Nie, póki nie zaczniesz się rozglądać za inną posadą. Teraz jej szukasz, a Emma Grenville ma dla ciebie pracę. Rozległo się pukanie do drzwi. - Tak? W progu stanął kamerdyner Timms. - Przepraszam, milady, ale w bibliotece czeka lord Kilcairn. Alexandrze zamarło serce. - Lord Kilcairn? - powtórzyła Vixen, zerkając na przyjaciółkę. - Zaraz do niego pójdę. - Właściwie, milady, lord Kilcairn chce zamienić słowo z panną Gallant. Oświadczył, że to pilna sprawa.