fotela przy biurku i wyciągając przed siebie nogi,

  • Joachima

fotela przy biurku i wyciągając przed siebie nogi,

02 July 2022 by Joachima

uświadomiła sobie, że tym razem mówi absolutną prawdę. - Jack nie marudzi za bardzo? - Jack czuje się całkiem nieźle. - Lizzie, podobnie jak jej matka, wiedziała, że pod nieobecność Christophera, który ostatnio miał wykłady w Niemczech, synek ma skłonności do marudzenia i ciągle dopytuje się o powrót ojca. - Wczoraj miał fizjoterapię i bardzo dobrze ją zniósł. - A przeziębienie Sophie? - Już jej lepiej. I nikogo z nas dotąd nie zaraziła. - To dobrze. - Edward wyjechał na jeden dzień z Markiem, to jego najlepszy przyjaciel, ale Gilly została na cały Kto wymyślił szpilki? weekend, więc udało mi się złapać trochę czasu, by popracować nad nowym projektem. - To pewnie ci przeszkodziłam? - Niezupełnie, właśnie postanowiłam zrobić sobie przerwę, - Wydajesz mi się bardzo zadowolona z życia - zauważyła Angela. Koniec karty pojazdu od 4 września 2022 r. - Bo jestem. A ty? Jak się miewa William? - Poprztykaliśmy się wczoraj wieczorem. - Poważnie? - Lizzie miała nadzieję, że nie. Od czasu swoich zaręczyn matka była taka szczęśliwa! Wprawdzie para nie ustaliła jeszcze daty ślubu, co biorąc pod uwagę ich wiek, wydało się dziwne zarówno Lizzie, jak Christo-pherowi, ale romans zdecydowanie Angeli służył. - Ale skąd! - obruszyła się wesoło matka. - Powetowaliśmy to sobie w łóżku. - No i bardzo dobrze. - To wszystko dzięki Christopherowi. - Dlaczego? - Dobrze wiesz dlaczego. Podarował mi życie. - To było dawno temu, mamo. Zresztą sama je odzyskałaś. - Ale dzięki niemu - upierała się Angela. Lizzie zgrzytnęła zębami; kiedy odłożyła słuchawkę, dzień już nie wydawał się jej taki piękny. Powinna się do tego przyzwyczaić. Bóg wie, że zdążyła przywyknąć do wielu rzeczy. Na przykład nauczyła się cenić czas, kiedy jej mąż przebywał w podróżach (abstrahując od troski o aplikacja do podcastów Jacka). Uświadomiła też sobie, że często używa własnej pracy raczej do odsuwania problemów osobistych, zamiast dla swojej przyjemności. „Podróże kulinarne Lizzie Piper" - taką nazwę nosił kolejny projekt, który mimo wszystko zaczynał ją wciągać. Gdy wreszcie umowy zostały podpisane, poczuła się znacznie pewniej. Zarówno Howard Dunn, jak producent serialu telewizyjnego Richard Arden przedstawili jej swoje uwagi co do cyklu podczas szeregu spotkań przy lunchu, ale zostawili

Posted in: Bez kategorii Tagged: co to znaczy tumblr, horoskop indyjski, jak zrobić sobie tatuaż,

Najczęściej czytane:

nawet ...

stypendium! I już występowała w kilku reklamach! Laney umiała odgrywać różne emocje, a jej znajomi ze studiów znają się na odpowiedniej charakteryzacji. I na fotografii. Mimo to Lucy była przerażona. ... [Read more...]

się do pracy. Muszę zadzwonić, zanim wyjdę, a potem... Och, potem...

Zabawa dopiero się zaczyna. Ramona Salazar. To nazwisko nic Bentzowi nie mówiło, nic a nic. ... [Read more...]

Znika karta pojazdu i naklejka na szybę

miejsce, w którym stał. Sprawdzimy, czy na podłodze w garażu, czy gdzie indziej nie ma śladów płynu hamulcowego. I musimy zobaczyć te dokumenty z warsztatu. - Coś jeszcze? - Tak, myślę, że Amanda ma rację. Na początek porozmawiamy z Cricket Biscayne, a potem utniemy sobie pogawędkę z naszą ulubioną wdówką. - Dobra, weźmy się za Cricket. Jezu, co jest z tymi ludźmi? Nazwałbyś swoje dzieci Cricket i Sugar? Wprawdzie to tylko przezwiska, bo Cricket ma na imię Christina, a Sugar - Sheryl, ale i tak... Są już dorosłe, mogłyby zacząć używać normalnych imion. Chociaż co ja się czepiam, Sugar to striptizerka, a Cricket fryzjerka, fiu bździu w głowie, nie potrafi utrzymać się w pracy dłużej niż miesiąc czy dwa. Zapiszczał jej pager. - Cholera, jeśli to opiekunka do dzieci... - Wycelowała w Reeda palcem. - Nic nie mów - wiem. Już przygotowałam dwudziestopięciocentówkę. - Spojrzała na pager. - O Kur...kurka. To Bart. Pewnie znów powie, że nie może zapłacić alimentów. Ciekawe, co wymyśli tym razem. Samochód mu się zepsuł? Stracił kolejną pracę? Cienko przędzie? Cholera! I tak miesiąc w miesiąc! - Ruszyła korytarzem, cały czas pomstując. Reed wciąż zastanawiał się nad Amandą i jej teorią. Postanowił odebrać faksy. Było ich kilka, ale Amanda jeszcze nic nie przysłała. Jego uwagę zwrócił faks od Montoi, detektywa z Nowego Orleanu. Zawierał zdjęcie i opis Marty Vasquez. Fotografia była ziarnista, czarno-biała, przedstawiała ładną kobietę z krótkimi, ciemnymi włosami, z lekko zadartym, szerokim nosem i zmysłowymi ustami. Co się z nią stało? Jaki to ma związek ze sprawą Bandeaux? Z opisu wynikało, że Marta ma bliznę na brzuchu po ope-racji wyrostka robaczkowego i tatuaż przedstawiający kolibra na kostce lewej nogi. Studiowała, potem rzuciła studia i znów podjęła, ostatnio pracowała w firmie ubezpieczeniowej, ale zrezygnowała nagle bez podania przyczyny. To tak jak Rebeka, psychoterapeutka Caitlyn Bandeaux. Zbieg okoliczności? Mało prawdopodobne. Marta Vasquez, córka Lucille Vasquez, pokojówki, gospodyni i opiekunki potomków rodu Montgomerych. Więc Marta znała dzieci Camerona. Zmarszczył brwi. Zniknęła... tylko tyle wiadomo. Nikt jej nie widział od sześciu miesięcy. Przyglądając się fotografii, wrócił do swojego pokoju, z którego dobiegał dzwonek telefonu. - Detektyw Reed - powiedział, rzucając faksy na ogromną stertę spraw do załatwienia. Wszystko po kolei. Cricket została sama w salonie. Ostatnia klientka, bogata kobieta, która zarzekała się, że umrze, jeśli nie będzie miała nowej fryzury dzisiaj wieczorem, odjechała nowym cadillakiem, zadowolona wreszcie ze swoich pasemek w siedmiu kolorach i skomplikowanej fryzury, której ułożenie zajęło prawie trzy godziny. Cricket spojrzała na brudne ręczniki piętrzące się na pralce, ale pomyślała o Misty. Ta dziewczyna zaczyna pracę o nieprzyzwoitej godzinie - ósma? Dziewiąta? Nieważne. Pełna energii, nieustannie chichocząca Misty może chyba, do diabła, uprać i wysuszyć te ręczniki. Cholera, ta praca zaczyna ją wykańczać. Cały czas na nogach i jeszcze trzeba wysłuchiwać jędzowatych babsztyli. W kółko tylko ględzą o tych swoich mężach i dzieciach. ...

131 Niby się skarżą, niby narzekają, ale takie są dumne z tych swoich mężów i bachorów, że o Jezu! Cricket znosiła to cierpliwie i zwykle dostawała napiwki, choć niektóre babsztyle były nieużytymi kutwami. Bolały ją wszystkie mięśnie. Rozprostowała plecy, zamiotła wokół swojego fotela, przetarła umywalkę i powiesiła fartuch na wieszaku przy drzwiach. Jej cola stała tam, gdzie ją zostawiła, przy umywalce, gdzie mieszało się farby. Wzięła kubek i pociągnęła przez słomkę. Kofeina - tego potrzebowała. I może jeszcze kieliszek czy dwa tequili... albo trochę marychy. Albo wszystko naraz. Napiwki z całego tygodnia wystarczyłyby na kilka drinków i może jeszcze na trochę ziela. Wyszła na schodki, gdzie zwykle paliła z dziewczynami. Wbrew zaleceniom Maribelle, właścicielki zakładu, zostawiały tylne drzwi otwarte i wybiegały sobie na kilka machów. Teraz zamknęła drzwi na klucz i poszukała w torebce papierosów i zapalniczki. W zmiętej paczce znalazła tylko jednego złamanego papierosa z filtrem. Cholera. Zapaliła go i wąską uliczką, na której walały się kosze na śmiecie i skrzynki, ruszyła do samochodu. Maribelle kazała dziewczynom parkować przecznicę dalej, żeby było więcej miejsca na samochody klientek. Cricket jakoś niewiele obchodziło, gdzie zaparkuje. Ale Maribelle sugerowała też, że dziewczyny powinny dzielić się z nią napiwkami. Chytre babsko! Cricket kusiło, żeby rzucić tę robotę. Dokończyła colę i wrzuciła pusty kubek do kosza. Noc była parna, niebo ciemne, bez gwiazd i księżyca. W świetle latarni krążyły roje owadów. Jakiś natrętny komar bzyczał jej nad uchem. Pacnęła komara i skręciła tuż za stacją benzynową. Ból, który dokuczał jej przez większość dnia, wydawał się ustępować. Nogi zrobiły jej się jak z waty, ledwo nad nimi panowała. Oczy zaszły jej mgłą. Zbyt długo pracowała. Zdecydowanie zbyt długo. Z większym niż zazwyczaj trudem Cricket znalazła swój samochód. Stał pod latarnią, która coś dzisiaj szwankowała, na przemian włączała się i wyłączała. Ulica była opustoszała, ale to nic nie szkodzi, pomyślała Cricket. Głowa zaczęła jej ciążyć. Boże, co się z nią dzieje? Otworzyła samochód i usłyszała czyjeś kroki, wyczuła czyjąś obecność. Bez strachu obejrzała się i zobaczyła jakąś postać - mężczyzna czy kobieta? - przyczajoną w cieniu. Wśliznęła się do samochodu i zaczepiła obcasem o ramę drzwi. - Cholera - zamruczała, ale zauważyła, że tak naprawdę mało ją to obchodzi. Widziała jak przez mgłę i... i nie mogła usiąść prosto za kierownicą, nie mogła trafić kluczykiem do stacyjki. Jezu, co się dzieje? Czuła się jak pod wpływem jakichś prochów, jakby ktoś... dosypał jej czegoś do coli? Usłyszała kroki, ktoś biegł w jej stronę... kobieta, wyglądała znajomo... pewnie jej pomoże. Cricket chciała coś powiedzieć, próbowała zachować trzeźwość umysłu. Proszę mi pomóc, usiłowała krzyknąć, ale nie wydała żadnego dźwięku. Słowa uwięzły jej w gardle, gdy rozpoznała zbliżającą się kobietę. Co ona tu robi? Dlaczego? Czy czekała na nią? Spodziewała się jej? O Boże. Nagle jak grom z jasnego nieba spadła na nią cała prawda. Zauważyła ciasne rękawiczki i białe zęby odsłonięte w szerokim uśmiechu. Uśmiech jak u kota z Cheshire z Alicji w Krainie Czarów. Albo jeszcze gorszy. Uśmiech był zimny, a oczy błyszczały niecierpliwie. Kobieta sięgnęła do torebki, wyciągnęła szklany słoik i w świetle samochodowej lampki Cricket zobaczyła owady: przeróżne, kłębiące się, wspinające po ściankach słoja, ruszające ... [Read more...]

Polecamy rowniez:

siłownie na ursynowie
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.przedszkole46.sosnowiec.pl

WordPress Theme by ThemeTaste